Wezwana przez sąsiadów policja nie pomogła głodzonemu zwierzęciu, a prokurator z Wildy chciał sprawę umorzyć. Teraz jednak sprawa trafiła do sądu, dzięki Fundacji Security Animal oraz pełnemu empatii adwokatowi.
Suczka Diana trafiła do rąk Ryszarda O. ze schroniska. Ryszard O. mieszkał na poznańskich ogródkach działkowych ROD „Bielniki”. Sąsiedzi, mimo strachu przed agresywnym mężczyzną, zgłosili sprawę niewłaściwego traktowania i głodzenia suczki na policję. Funkcjonariusze jednak nie podjęli interwencji. Uczynili to dopiero wolontariusze z Fundacji Security Animal, dla zagłodzonej Diany na ratunek było jednak już za późno.
Jak informuje adwokat Mateusz Łątkowski, za pośrednictwem którego Fundacja działać będzie w sprawie w charakterze oskarżyciela posiłkowego, Sąd Rejonowy Poznań – Nowe Miasto i Wilda w Poznaniu wyznaczył już terminy rozpraw w przedmiotowej sprawie na 27 lutego 2017 roku godz. 8:45 i 3 marca 2017 roku o godz. 8:45.
– Zwracam uwagę, iż pierwotnie organy ścigania postanowieniem z 8 września 2015 roku umorzyły dochodzenie w sprawie nie dostrzegając wypełnienia przez podejrzanego (obecnie oskarżonego) znamion czynu zabronionego, lecz Sąd Rejonowy Poznań – Nowe Miasto i Wilda na skutek złożenia przeze mnie w imieniu Fundacji zażalenia z 9 października 2015 roku postanowieniem z 9 marca 2016 roku uchylił zaskarżone postanowienie i przekazał sprawę do dalszego prowadzenia. W wyniku podjętych natomiast przez Fundację, działającą za moim pośrednictwem, stosownych kroków prawnych udało postawić się właściciela psa, Ryszarda O., w stan oskarżenia – wyjaśnia mecenas Mateusz Łątkowski.
Obecnie działkę ROD przejął syn oskarżonego o znęcanie się nad zwierzęciem Ryszarda O.
O dramacie Diany więcej można przeczytać tutaj: http://interwencjepoznanskie.pl/rod-bielniki-smutna-historia-zaglodzonego-psa/
oraz tutaj: http://interwencjepoznanskie.pl/wilda-sprawiedliwosc-dla-zaglodzonej-diany/
(pewu)
Tak wyglądała zagłodzona Diana, do której wolontariusze Fundacji Security Animal dotarli zbyt późno…
Ten pies byl chory, nie jade i nie pil bo umieral na raka. Kazdy kto mial doczynienia z ta smiertelna choroba wie jakie skutki przynosi.
Ten pies zachorował w wyniku zagłodzenia – choroba jest skutkiem, nie przyczyną. Biedna suczka miała pecha – dostała się w ręce oprawcy, zwyrodnialca, psychopaty, który znęcał się nad nią i przyglądał jak umiera w męczarniach. Życie przedłużali jej sąsiedzi, którym od czasu do czasu udało się wlać wody do miski w upalne dni czy podsypać choć trochę karmy. My, w redakcji, ufamy, że ten zwyrodnialec poniesie zasłużona karę. Choć życia psu nikt nie zwróci, ani nie wynagrodzi mu jego potwornego, nieopisanego cierpienia. Niestety, polskie prawo jest nazbyt łagodne dla oprawców zwierząt.
Autorka artykułu
do admin
Nie znasz tego pana i nie znales tego psa…nie masz zielonego pojecia !!! Nie masz pojecia co to za straszna choroba jaka jest rak. Jestem spokrewniona z ta osoba i wiem co sie wydarzylo.