W obliczu spraw ostatecznych – ciąg dalszy

Zaczynam rozumieć tych, którzy są zdania, że na każdych studiach niehumanistycznych powinny się znaleźć elementy polonistyki. Być dobrym urzędnikiem, pracownikiem banku lub sieci komórkowej i nie rozumieć prostych komunikatów w rodzimym języku to prawdziwy koszmar. Zwłaszcza dla tych, którzy stoją po drugiej stronie.

Już ponad 4 tygodnie mój tata jest nieprzytomny i leży na oddziale intensywnej terapii jednego ze szpitali Wielkopolski. Opisuję to w tekście, który znajduje się niżej ‘W obliczu spraw ostatecznych’.

Wszystko to, co dzieje się wokół mnie, doprowadza to tego, że zastanawiam się poważnie nad statusem osoby nieprzytomnej, która jak mój tata nie ma szans na odzyskanie świadomości. Lekarze mówią: zrobiliśmy wszystko (i wiem, że tak jest), tata ma jak najlepszą opiekę, teraz pozostaje tylko czekać. Czekamy…

W tym czasie jednak życie toczy się dalej. Reguluję zobowiązania rodziców, staram się uporządkować sprawy taty, bo sam już tego nie zrobi. To wszystko bardzo boli.

By unaocznić, kim jest osoba nieprzytomna i wyjaśnić wstęp tego tekstu, powrócę do opisywanej w pierwszym artykule sytuacji z bankiem Y, który to ma się za działający fair.

Po sms’ie z banku, który wysłano na numer mojego taty, wreszcie doczekałam się pisemnej odpowiedzi. List doprowadził mnie do chwilowego braku oddechu. Pani kierownik Zespołu Aneksów i Modyfikacji Kredytów informuje mnie, że bank zobowiązany jest do zachowania tajemnicy klienta, nie może mi pomóc (nie prosiłam o zdradzanie tajemnic, ale zawieszenie spłat ubezpieczonej pożyczki i karty). Jednocześnie informuje mnie, że mogę zostać pełnomocnikiem taty, załącza formularz pełnomocnictwa, który tata musi podpisać…

Gdy ochłonęłam, odpisałam Pani, że z przykrością zauważam, że nie rozumie po polsku, a przesłanie mi formularza pełnomocnictwa traktuję jako nakłanianie mnie do sfałszowania podpisu taty. Poinformowałam, że zobowiązania taty, które powinny być zrealizowane w końcu miesiąca, nie zostaną poczynione, bank ma się kontaktować z ubezpieczycielem. Pismo wysłałam do wiadomości Komisji Nadzoru Finansowego.

Wczoraj moja mama wyjęła ze swojej skrzynki pocztowej 2 listy adresowane do mojego taty. Czytamy w nich: w nawiązaniu do otrzymanej korespondencji, chciałabym (tym razem inna pani kierownik) poinformować Pana, że informacja o zdarzeniu objętym ochroną powinna zostać zgłoszona do Zakładu Ubezpieczeń. W załączeniu przesyłam druk roszczenia, który umożliwi zgłoszenie roszczenia. (…)  Pozostawię to bez komentarza.

Tak nawiasem, gdyby ktoś z Państwa bliskich musiał załatwić w Państwa imieniu sprawę w sieci komórkowej o zasięgu czterech skoczni, to musi się liczyć z tym, że będzie mu potrzebne pełnomocnictwo potwierdzone notarialnie.

Natalia

lipiecBIS