Jak często słyszy się ‘starość nie radość…’, ‘starość się Bogu nie udała…’ W Polsce starego człowieka stereotypowo łączy się z wizją klęski. W czasach, gdy modna jest młodość i dopiero zaczyna się mówić o edukacji dla starości, na ten nieunikniony w życiu człowieka czas patrzy się z lękiem. Największym złem wydaje się zamieszkanie w domu spokojnej starości, które symbolizuje ostateczną utratę wszystkiego tego, co się w życiu liczy.
Potwierdzenie takiej wizji starości znajdujemy w badaniach opinii społecznej. Z ankiety ‘Polacy wobec własnej starości’, przeprowadzonej przez CBOS w 2012 roku, wynika, że zdecydowana większość Polaków okres starości wiąże z różnego rodzaju obawami. Jedynie nieliczni (6%) nie odczuwają lęku przed tym okresem życia. Niezależnie od wieku i własnej sytuacji życiowej, respondenci myśląc o swojej starości niezmiennie najbardziej obawiają się chorób, niedołężności, utraty pamięci – zdanie takie wyraziło aż 73% pytanych. Ponad połowa (56%) boi się utraty samodzielności, bycia ciężarem dla innych, uzależnienia od innych ludzi. Jedna trzecia ankietowanych obawia się złych warunków życia, trudności z utrzymaniem się, a także samotności i utraty osób bliskich. 18% respondentów zadeklarowało lęk przed cierpieniem oraz niepokój związany z niepewnością, z kim będą mieszkać i pod czyją będą opieką. Co siedemnasty respondent obawia się, że będzie nikomu niepotrzebny. Jeżeli chodzi o organizację życia na stare lata, to prawie dwie trzecie pytanych (64 %) chciałoby mieszkać we własnym mieszkaniu korzystając z doraźnej pomocy bliskich, co siódmemu ankietowanemu odpowiadałoby mieszkanie z rodziną, mniej więcej co dziesiąty chciałby mieszkać u siebie i korzystać z płatnej lub bezpłatnej pomocy odpowiednich służb. W badaniu chęć mieszkania na stare lata z innymi starszymi ludźmi wyrażano sporadycznie.
Dom Spokojnej Starości? Nie, dziękuję
Znawcy tematu twierdzą, że zamieszkanie w Domu Spokojnej Starości wydaje się symbolizować ostateczną utratę wszystkiego, co w życiu ważne. Tłumaczy to chyba, dlaczego tak wielu ludzi starych woli niedostateczne, wyizolowane warunki życia od zabezpieczającej im byt opieki nawet w najlepszym zakładzie opiekuńczym. Według K. Łangowskiej-Marcinowskiej, w domach pomocy społecznej człowiek cierpi zwłaszcza na samotność psychiczną, ponieważ otaczają go ludzie równie jak on samotni duchowo, obcy i obojętni. Jak twierdzi badaczka, instalując się w domu starców, człowiek pozostawia za sobą przeszłość, swe radości i złudzenia. Ma tu dość czasu na snucie czarnych myśli, z których powoli wynurza się kontur kresu życia, widmo śmierci. Przyczynia się do tego wyobcowanie ze środowiska, utrata przyzwyczajeń, odosobnienie i brak kontaktu z młodszymi generacjami, przeświadczenie o odrzuceniu przez rodzinę, a ponad wszystko brak wszelkich trosk związanych z codziennym bytem – tu człowiek stary nie musi się o nic martwić, o nic zabiegać, nie ma więc żadnych bodźców motywujących go do jakiejkolwiek aktywności.Tak być jednak nie musi.
Czas zerwać z negatywnym myśleniem o DPS-ach
Jedna wizyta w Domu Pomocy Społecznej w Kaliszu pozwala na spostrzeżenie, że nie można Domu przy ulicy Winiarskiej nazwać domem SPOKOJNEJ starości. Kto pragnie wyciszenia, naturalnie ma do tego prawo. Aktywizowanie jest bardzo ważne, najprostsza choćby sprawa: człowiek musi o siebie zadbać, ma inspiracje do dalszych działań, nie myśli tylko o tym, by zostać w łóżku – mówi Renata Kobierska, dyrektor DPS w Kaliszu. Zgadza się ona tu ze słowami Z. Szaroty, że domy pomocy społecznej powinny – prócz dbałości – realizować potrzeby wyższe mieszkańców poprzez: atrakcyjną ofertę kulturalną i rekreację, włączanie osób starszych w interakcje ze środowiskiem mieszkańców i lokalnym. Jak twierdzi badaczka, misją tych placówek jest tworzenie warunków, które poza zaspokojeniem potrzeb bytowych, służą rozwojowi osobowości. Głównym celem jest rewitalizacja, geratropika (ożywienie, aktywizacja), organizacja czasu wolnego i integracja mieszkańców oraz dbałość o ich dobre samopoczucie.
O Winiarskiej ciągle głośno
Renata Kobierska czyni wszystko, by Dom przy Winiarskiej nie był nieznanym nikomu ośrodkiem, walczy o to, by był on substancją żywą. Stara się umożliwiać mieszkańcom DPS-u jak największy kontakt ze społeczeństwem, nie tworzyć placówki odizolowanej, zapomnianej przez Boga. Gdy zajmiemy się tylko chorobami, jedynie nimi będziemy żyć - mówi. Przeciwdziałamy izolacji społecznej, nasi podopieczni biorą udział w różnych przedsięwzięciach, jeżeli nie mogą wyjść, to ‘miasto’ przychodzi do nich. To dom, który tętni życiem – dodaje. Potwierdzeniem jej słów mogą być artykuły zawarte w zakładce strony DPS Aktualności czy Media o nas, jak i wypowiedzi mieszkańców Domu. Jest naprawdę wiele przedsięwzięć, są różnorodne, najwięcej latem – mówi pan Alojzy Wechman. Teraz na przykład jedziemy na tańce: prawdziwa orkiestra, inni ludzie, później rewizyta…– uśmiecha się. Te spotkania są jak najbardziej potrzebne, nie pozwalają nam byśmy się zanudzili, zamknęli w swoich pokojach – ocenia. W domu tego by nie było – zauważa pani Zenona Olszyna. Wiek już nie ten – śmieje się – nie we wszystkimmam siłę uczestniczyć, ale chętnie korzystam z propozycji. Wtóruje jej pani Maria Szukalska, która szykuje się na tańce u zaprzyjaźnionych emerytów i rencistów. Ci, którzy nie leżą, a tych jest też sporo, starają się uczestniczyć w przedsięwzięciach – mówi pani Kazimiera Jabłońska. Warto korzystać, to nam tylko na dobre wychodzi.
To nie ‘umieralnia’… O public relations DPS-u
Mieszkańcy DPS w Kaliszu są zgodni co do tego, że ich Dom należy pokazywać szerokiemu gronu. Ludzie muszą wiedzieć, że jest nam tu jest naprawdę dobrze - mówi pani Zenona Olszyna, która z przekąsem nazywa DPS przytułkiem, jednocześnie z dumą opowiada jak to ‘na stare lata’ została modelką (na zdjęciu). Zachęca też do zamieszkania na starość w domu przy Winiarskiej wierszem: Na starość na Winiarską gnaj! Bo tu pani dyrektor głowę ma, o podopiecznych dba; tu są wczasy, na które przecież zasłużyliśmy; dyrektor i personel to przyjaciele, czas przyjemnie upływa…Krzysztof Trzebiński dodaje: powinno się mówić i to sporo, bo ludzie starsi, kalecy też mają swoje potrzeby, swoje przeżycia, po prostu swoje życie… To, że mieszkają w DPS nie oznacza, że ich życie się skończyło. To jasne, że bliżej do końca, ale każdemu jest on przecież pisany.
Starości nie można zapobiec, ale można i należy ją opóźniać
Starość, wyznaczająca kres naszego życia, ma też – na co zwraca uwagę A. Nowicka – swoje uroki. Jest bowiem dla człowieka okresem ’zbierania plonów’ dotychczasowej egzystencji. Jak słusznie zauważa badaczka, wiele osób w starszym wieku odczuwa satysfakcję, że założyło szczęśliwą rodzinę, że na porządnych ludzi wychowało dzieci, że doczekało się wnuków i prawnuków. Wielu seniorów szczyci się też swoją pracą zawodową i piastowanymi stanowiskami, ciesząc się jednocześnie zasłużoną emeryturą. W tej fazie dokonuje się niejako pewnego podsumowania bilansu życia, dającego – jeżeli wypada pomyślnie – ‘swoiste poczucie szczęścia, które możliwe jest do osiągnięcia po przeżyciu wielu lat w sposób godny, uczciwy, z poczuciem dobrze wypełnionych obowiązków’. Starość jest też niewątpliwie okresem spokoju, swobody i czasu wolnego, który można wykorzystywać w sposób twórczy i pożyteczny.
Magdalena Wawrzyniak
Fotografie pochodzą z Galerii strony DPS w Kaliszu
W artykule wykorzystano:
- http://cbos.pl/SPISKOM.POL/2012/K_094_12.PDF
- http://www.dpskalisz.pl/dps.htm
- Starość i jej konsekwencje społeczno-rodzinne, pod red. S. Rogali, Opole 2010
- Szarota Z., Gerontologia społeczna i oświatowa. Zarys problematyki, Kraków 2004
- Wybrane problemy osób starszych, pod red. A Nowickiej, Kraków 2010
Uważam, że DPS to ratunek dla wielu samotnych osób, którymi nie ma się kto zająć.
Dopóki człowiek jest potrzebny – jest OK. Potem trzeba znów samemu sobie radzić….
Gdzie zaginal moj komentarz z ub.miesiaca.2VI2014wk
Jedna jaskulka wiosny nie czyni,reszta tych domow to podle umieralnie gdzie personel jak najszybciej pozbywa sie uciażliwego chorego. Oczym my mowimy załatwienie nawet umieralni trwa tyle że pacjent zdazy umrzec.Kiedy doczekamy się powszechnie dostepnych domow spokojnej starości takich jak w skandynawi,lub opieki domowej jaka tam obowiązuje.Tam mąż zglasza że potrzebna jest opieka do żony idostaje darmową pomoc codziennie na 8 godz. W sobotei niedziele mążsie opiekuje za co mu placa dodatkowo.Kiedy w tym podlym skundlonym „kraiku politycy celebryci ” i szemrana warstwa rzadzących zrozumieją że na starośc nalezy się opieka tym bardziej,że przez całe czynne życie byli nieludzko wykorzystywani.Przyklad w Swinoujsciu ludzie domagali się domu byly piekne miejsca wprost wymarzone aby nieduzym kosztem przystosowac istniejace budynki do takich potrzeb ,ale nie Prezydent komuch za przyslowiowa złotowke sprzedal jedno ubkowi drugie na hotel”Carskie Ogrody”Arogancka bezczelna wladza ma gdzieś ludzkie potrzeby to aż wola o pomste do nieba.