Żyje się tylko raz, ale…

Czym różni się samopoczucie po wypiciu zbyt wielu kieliszków od  tego, jaki nam towarzyszy, gdy obżarstwo odbije się na żołądku, wątrobie, trzustce i jelitach? Niczym.

Tak samo jesteśmy wściekli na siebie za brak umiaru i za paskudne, męczące dolegliwości.
Wypicie dwóch butelek wina duszkiem, jak to robią młodzi sfrustrowani i bogaci  Anglicy na Ibizie, można przypisać brakiem ich doświadczenia. Ale czym usprawiedliwić, gdy dorośli zalewają się w gronie najbliższych podczas świątecznych spotkań? Brakiem czujności? Rodzina i znajomi ostrzegali, czy nie ostrzegali? A może to ich wina, że nie byli dość stanowczy, a teraz łeb pęka, żołądek niebezpiecznie zbliża się do migdałków, wątroba puchnie? Kac z przejedzenia jest tak samo przykry jak kac z przepicia.

Szczęśliwe są te osoby, które na widok pełnego stołu tracą zainteresowanie tym, co się znajduje na półmiskach. Jednak większość z nas ogarnia niezrozumiały amok, jak skazańców, którzy dostali swój ostatni posiłek przed zażyciem trucizny. Każdy z biesiadników wie, co może mu zaszkodzić – gotowana kapusta, czy ciężkostrawna potrawa z grzybów suszonych. Ale rzadko się pamięta o szkodzie, jaką  można sobie zafundować, gdy zje się czegoś po prostu za dużo. Co prawda żołądek jest rozciągliwy, ale także ma swoje granice tolerancji na przeładowanie. Jego pojemność można porównać do dwóch męskich dłoni, w których mieści się od jednego do trzech litrów  warzywno-mięsnej sałatki. Jeżeli przejadanie jest już nawykiem, na pewno żołądek jest większy, niż był kiedyś i jaki być powinien.

Jak więc opanować chęć dogodzenia sobie ponad miarę przy świątecznym stole, gdy apetyt wzmaga ładny wygląd potraw i elegancko nakryty stół? Dziecko, które jest niejadkiem, ostrzegamy: nie jedz niczego przed obiadem (bo stracisz ochotę na obiad). Jeżeli zjemy jabłko, lub wypijemy szklankę wody przed górą indyczego mięsa, zmniejszymy głód i unikniemy obżarstwa. Ten prosty i skuteczny sposób działa, nie odbierając smaku i radości z jedzenia. Zjedzenie zbyt dużej porcji akurat podczas świąt, gdy człowiek zachowuje wstrzemięźliwość przez cały rok, nie grozi nagłą śmiercią. Najwyżej wizytą u lekarza dyżurującego w placówce pomocy wieczorowej. Lekarze z pogotowia, którzy także ratują świątecznych obżartuchów, podają zawsze takie same powody: przejedzenie, nie liczenie się z przewlekłymi rozpoznanymi już chorobami.

Można więc uniknąć zgagi, wzdęcia brzucha, bólu w okolicach wątroby, zaparcia, bądź rozwolnienia pod warunkiem, że będziemy pamiętać o rozmiarach żołądka. Na wszelki jednak wypadek, gdyby ktoś rzucił hasło „żyje się tylko raz” i poszły w ruch widelce oraz noże, zaopatrzmy się w  pakiet ratunkowy. Na zgagę –  zasadowy sok z cytryny, który zobojętni kwasy. Kminek zmielony i zalany gorącą wody oraz koper włoski pomogą przepracowanemu żołądkowi. Przydadzą się nasiona lnu (na przykład w postaci znakomitego Bloflaxu), szklanka lekkiej mięty, lub po prostu prawidłowo zaparzona zielona herbaty (a jak nie ma zielonej, to każda inna).

 

DANAP