Święta spędzam w Bieszczadach, bo tam ręką można sięgnąć gwiazd

Rozmowa z Elżbietą Dzikowską, podróżniczką, reżyserką i operatorką filmów dokumentalnych, historyk sztuki, sinolog, autorką wielu książek, programów telewizyjnych, audycji radiowych, artykułów.

dziko1

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Fot. Wiesława Barańska

 

Po cyklu ,,Groch i kapusta”, w których odkrywa pani nieznane zakątki naszego kraju, przyszedł czas ,,Polskę znaną i nieznaną”. Jest to przewodnik wyjątkowy, bo pisany w pierwszej osobie i pokazujący nie tylko zabytki, ale żywych ludzi z ich talentami i innością.

– To jest przewodnik bardzo subiektywny. Ja byłam, dotknęłam wszystkich tych miejsc, o których piszę. Przedstawiam je swoimi oczami. Opisując te wszystkie wspaniałości naszej kultury i krajobrazu chcę zainspirować Polaków. Jest mi tym łatwiej pisać o wyjątkowości naszych zabytków, gdyż jestem historykiem sztuki. Fascynuje mnie przede wszystkim architektura drewniana, przepiękne kościółki i cerkwie z ciekawymi polichromiami, który taki bogactwo jest na Podlasiu. Na Ścianie Zachodniej odkryłam Klępsk. Ale także mamy wspaniałą architekturę gotycką, zamki i pałace na Dolnym Śląsku. Nie zapominajmy też o Wieliczce i Bochni, to prawdziwe turystyczne klejnoty.

Czy miejsca, które pani opisuje dobierane są według jakiegoś klucza?

– Jadę tam, gdzie mnie ktoś zaprosi i jak mnie coś zainteresuje. Staram się nie opisywać miejsc znanych, a jeżeli już, to odkrywać ich nowe aspekty. O znanych wszyscy wiedzą, a te nieznane to często zabytki sztuki czy przyrody  niezwykłej urody i wartości. Pokazuję to, co piękne i ciekawe, aby zachęcić rodaków do poznawania własnego kraju.

 Z innymi emocjami odkrywa się obce kultury, które pokazywała pani Polakom przez lata wraz z Tonym Halikiem?

– Emocje są te same. Tu dochodzi jeszcze sentyment. Podróżowanie po świecie i własnej ojczyźnie pozwala mi na porównanie tego, co dzieje i się tu i tam. Świat uczy pokory. Widzę, że inne cywilizacje kwitły jak my jeszcze byliśmy w powijakach. I dlatego jak Polacy mieli niewielkie możliwości podróżowania i zwiedzania świata w PRL, razem z Tonym pokazywaliśmy im dalekie kraje z ich kulturami ciekawostkami w ,,Pieprzu i wanilii”, a teraz kiedy mamy pełna swobodę podróżowania staram się pokazywać piękno naszego kraju, który pod względem turystycznym jest przez Polaków zaniedbywany.

 Z czego to wynika, że chętniej spędzamy wczasy zagranicą niż we własnym kraju?

– Kiedyś ludzie częściej wyjeżdżali na organizowane wczasy krajowe, firmy miały swoje ośrodki. Każdego było na to stać. Teraz oferty biur podroży skupione są na egzotycznych kierunkach, miało mają ofert turystyki krajowej, a szkoda.

Jaka jest wiedza Polaków na temat własnej historii i geografii?

– Wiedza Polaków na temat własnego kraju jest bardzo powierzchowna. Każdy się chwali gdzie był zagranicą, a niewiele potrafi powiedzieć o poszczególnych częściach własnego kraju i jego historii. Dlatego w ,,Grochu i kapuście” opisałam cały Szlak Piastowski. Powinniśmy go pokonywać wspólnie, całymi rodzinami, by poznać swoją historię. Jest też Szlak Tatarski, Szlak Orlich Gniazd, Szlak Polichromii Brzeskich. Najważniejszym miastem Mieszka I i Bolesława Chrobrego było Gniezno, choć o tytuł najstarszej stolicy Polski upominają się też Poznań i Giecz. Ale w czasach wcześniejszych prawdopodobnie za stolicę Wiślan uchodziła Wiślica.

 Pani nie tylko zbiera materiał dziennikarski, opracowuje go jako historyk sztuki, ale zdjęcia są pani autorstwa. Która z tych dziedzin sprawia pani największą przyjemność?

– Robienie zdjęć to moja pasja. Fotografuję małe fragmenty natury i przeskalowuję je do dużych formatów. Wychodzą z tego wspaniałe, niemal abstrakcyjne obrazy. W ostatnim czasie zrobiłam też 10 filmów o mniejszościach etnicznych w Chinach. Jestem też w końcu sinologiem. Mam nadzieję, że zainteresuje się nimi któraś z telewizji.

Jaką część roku spędza pani w podróży?

– Jakbym miała szacować to pewnie 1/3 roku spędzam podróżując po świecie i kraju. Teraz byłam w luksusowym hotelu w Egipcie. Wspaniałe jedzenie, pokoje, atrakcje. Wynudziłam się okropnie. Potrzebuję ludzi, to oni mnie inspirują i odwzajemniają energię.

Święta też zdarzało się pani spędzać w bardzo rożnych od polskich warunkach. Jakie ma pani wspomnienia?

– Razem z Tonym spędziliśmy jedne święta w rejsie na Darze Młodzieży. Pamiętam, że nie było prawdziwej, naszej choinki, więc chłopcy przynieśli araukarię. Wspaniałe były święta w Meksyku. Tam zaczynają je obchodzić już 12 grudnia dniem Matki Boskiej Gwatemalskiej. Koczujące pielgrzymki Indian. Są to obrządki szczególne, bo naszych katolickich świętych łączy się z tamtejszymi bogami.

 Urodziła się pani na Podlasiu, ale na święta ucieka pani w góry.

– Dzieciństwo spędziłam na Podlasiu. Jest tam wiele pięknych miejsc, ale to prawda, święta najbardziej lubię spędzać w Bieszczadach. Co trzeba robię w Warszawie i uciekam w góry do Hotelu Górskiego w Ustrzykach Górnych. W Bieszczadach jest taka magiczna cisza i gwiazdy wiszą tak nisko, że można je sięgnąć ręką. Poza tym jestem honorowym obywatelem Ustrzyk Górnych, z czego jestem dumna.

A czego życzy Pani naszym Czytelnikom?

– Energii i ciekawości  w poznawaniu naszego kraju. Mam nadzieję, że spotkamy się na szlaku Polski znanej i mniej znanej. Życzę też wszystkim tolerancji, która jest podstawą światopoglądu. I pławienia się w cieple uczuć osób najbliższych i serdecznych przyjaciół.

Rozmawiała Anna Dolska