Bezglutenowa ściema

gluten2Pod poznański Okrąglak na obiady chodzą głównie młodzi – studenci i uczniowie. Wśród tego rozgadanego i wesołego towarzystwa coraz częściej pojawiają się też seniorzy – w pojedynkę i parami. Jakie było moje zdziwienie, gdy niedawno zeszłam na dolne piętro do kawiarni i zaraz od progu słyszę takie ostrzeżenie pani przy bufecie: Tutaj są tylko potrawy bez glutenu!. Niemal wszystkie stoliki były zajęte, więc proszę, aby mnie poinformowano, o co chodzi z tym glutenem. Młoda niewiasta obsługująca bufet przekonuje mnie, że coraz więcej ludzi jest uczulonych na gluten, więc stąd ich szybka reakcja, czyli likwidacja kawiarni i otwarcie stołówki dla tych, którzy są na diecie.

Pomyślałam, że coś przegapiłam, więc dopytuję młodą niewiastę, skąd ma takie dane, bo ja mimo częstych kontaktów z lekarzami o epidemii uczuleń i celiakii nie słyszałam. Pani wskazała ręką na siedzących młodych ludzi zajadających się bezglutenowymi ciastkami i to mi wystarczyło. Uznałam, że mam poważne braki w „temacie zdrowie”, które powinnam jak najszybciej nadrobić. W przeciwnym razie podobnymi niespodziankami mogę być zaskakiwana w każdym lokalu, chcącym wyjść naprzeciw potrzebom oczytanego i wyedukowanego społeczeństwa.

Tak myślałabym aż do dzisiaj, gdyby mi nie wpadł do ręki Puls Biznesu. Co ma to pismo wspólnego ze zdrową dietą? Ze zdrowiem nic, ale z biznesem tak, bo tutaj chodzi właśnie o czysty biznes.  Dzięki rozpętaniu bezglutenowej mody w ciągu pięciu lat sprzedaż takiego jadła wzrosła o 75 proc. Dzisiaj ten „rynkowy segment”, używając handlowego żargonu,  przekroczył już  2,1 mld dolarów. Tyle kosztowała paczkowana bezglutenowa żywność w 2013 roku. W zeszłym roku tylko Polacy zapłacili za nią 11 mln zł.

To wszystko dla mody, bo tak jest trendy, bo tak wypada.  Przecież nie chodzi o Polaków chorych na celiakię. Oni szukają bezglutenowej żywności atestowanej, wytwarzanej w warunkach o zaostrzonym rygorze, aby najmniejsza drobina glutenu nie dostała się do paczki  budyniu, czy mąki do wypieku domowego chleba bez glutenu.

Skąd więc ten owczy, niczym nieuzasadniony pęd do unikania glutenu? O zaletach życia bez makaronu i pieczywa pszennego oraz żytniego Europa dowiedziała się od… amerykańskich celebrytek i gwiazd, dla których świat skurczył się rozmiaru talerza. Jak to zwykle bywa, gdy chodzi o rozruszanie interesu, oparto się na wynikach jakichś tam badań, z których wynikało, że dieta bezglutenowa u osób zdrowych gwarantuje świetne samopoczucie, brak niestrawności itp. Badacz, który to podał , chyba się przestraszył konsekwencji, bo teraz przyznaje, że wyniki, na jakich się opierał, były… błędne.

I co z tego, że wszystko odwołał, skoro kłamstwo poszło w świat i żyje własnym życiem? Kto śledzi  sprostowania? Najważniejsze, by interes się kręcił. Cała więc nadzieja w babciach i dziadkach, aby powstrzymali wnuki przed tym szaleństwem. Nie ma żadnych badań potwierdzających, że będziemy zdrowsi, jedząc placki z amerykańskiej kukurydzy zamiast  chleb z polskiego zboża.

 

Danap