Kasia bloguje o swojej babci: Skąd się wziął front, czyli o początkach historii toczącej się nieustannie

DSC_0782

Kasia ma 28 lat i babcię, która ma lat 90. Mieszkają razem i wspólnie przeżywają życie. Ostatnio obie były na pizzy i narodowym czytaniu Sienkiewicza. Do pizzy koniecznie cola, bo babcia uwielbia. Co by na to rzekł Sienkiewicz, nie wiadomo…

Oto fragmenty bloga Kasi.

***

Lala Jacka

Początek to Jacek Dehnel i jego książka pt. „Lala”. Jest to „książka o jego babci i jej powolnym odchodzeniu, takim pochłanianiu człowieka przez starość. Nie chodzi o jakąś długą i ciężką chorobę, ale o takie tracenie kontaktu ze staruszką, która powoli, aczkolwiek stanowczo przenosi się w swój własny świat. Zmiany miażdżycowe – jak określiłby to Wuj (…). Jacek ma trzeźwy ogląd sytuacji – wie, w jakim momencie znajduje się Lala. Ale jest w nim miłość, czułość i wyrozumiałość. Wyrozumiałość jaką ma się wobec tego, kto nie jest winny własnych przewin. Wobec kogoś, kto zostaje ubezwłasnowolniony przez starość. Wtedy więcej się wybacza. Choć nie zawsze jest to takie łatwe”.

Jacek miał Lalę, a ja mam Zosię, więc…

„- Ja chcę wafelka, wafeeeeeelkaaaaaaaa, waaaaaaaafeeeeeeeeeelkaaaaaaaaaa!!! Jesteś dla mnie niedobra, bo nie chcesz mi dać wafelkaaaaaa…

Chcenie wafelka odbywało się o różnych porach dnia i nocy. Potem jakby zapomniała… I znowu wróciło, ale tylko na dwa dni. Teraz ponownie jest spokój. Wafelek jest jednak na razie słowem zakazanym. A lodówkę wypełniają innego rodzaju przysmaki :)”.

„…babcia w pewnym momencie oświadczyła, że nie będzie spała „na tym rumolu” (swoim łóżku – przyp. ja). Ona będzie siedziała w kuchni i nie pójdzie spać. Może spać na podłodze. No i koniec. Kropka. Amen. Próbowałam różnych wybiego-szantaży: że miś tęskni i czeka w łóżeczku, że nie jest takie złe itepe. Dała się ostatecznie ubłagać obietnicą, że jutro sprowadzę jej „małe, stare łóżeczko”.

„Zaczynam od rozbiórki. Piżamę zwlekam z babcinego ciałka przy wtórze „tu jest zimno” (grzejnik rozkręcony na full). Umieszczeniu na taborecie towarzyszy „AaaAaaAaaaaaaa”. Wodę dobieram taką „akurat”, choć babcia przez większość życia lubowała się (jak miała takową okazję) we wrzątku.Teraz woda jest na pograniczu, a babcia krzyczy: „parzy, paaaaaaaarzy” i „AaaAaaaAaaa”. Przestaję lać. Babcia: „Zimno. Tu jest zimno”. Namydlam. „AaaaAaaaaaaaAaaaaaaaaaa”. „Zimno mi. Ja stąd wychodzę!” Nie pozwalam. Spłukuję. „AaaAaaaaAaaaaaa”. „Parzy”. „Zimno mi”. Gdy podczas polewania głowy wodą, leci jej ona po twarzy, babcia robi „Pfff… pfff…. pffff” i parska oraz pluje we mnie wodą. Nie wytrzymuję i zaczynam się śmiać, bo jest przeurocza”.

http://zielononiebieskiezapieprzajki.blogspot.com/search/label/Front%20babciny%20czyli%20gerontologia%20w%20praktyce

Zdjęcie0292[1]