W obliczu spraw ostatecznych – a życie toczy się dalej…

Wydawało się, że sprawy taty są opanowane, na tę chwilę nie mamy nic więcej do zrobienia. Nic nas specjalnie nie zaskoczy. Dziś jednak kurier przyniósł list polecony adresowany do taty…

Wyjaśniłam kurierowi sytuację, zapytałam o nadawcę listu. Sąd Rejonowy w… Wydział Rodzinny i Nieletnich. Miałyśmy z lasmamą wątpliwości, czy możemy odebrać ten list, nie przychodziło nam do głowy żadne powiązanie taty z Sądem. Kurier upewnił się, że może przekazać list, nie ma informacji ‘do rąk własnych’.  Odebrałam list.

I oto się okazało, że Sąd informuje mojego tatę, leżącego od sześciu tygodni na Oddziale Intensywnej Terapii, że wydał w jego sprawie postanowienie o udzielenie zabezpieczenia odnośnie jego osoby. Innymi słowy Szpital wystosował do Sądu wniosek o pozwolenie wykonania mojemu tacie, pacjentowi ‘bez możliwości nawiązania kontaktu logiczno-słownego, wentylowanemu mechanicznie, z prawdopodobnym uszkodzeniem ośrodkowego układu nerwowego, bez możliwości doustnego przyjmowania pokarmów i płynów’, zabiegu ‘wytworzenia sztucznej przetoki odżywczej”. Postanowienie  – jak wynika z pisma – wydano 30 lipca, 31. (piątek) natomiast lekarz prowadzący poinformował nas o tym, że na kolejny tydzień zaplanowany jest zabieg taty, który ostatecznie wykonano 3 sierpnia (poniedziałek).

Nie wiem, co mój tata sądzi na temat odpisu postanowienia wraz z pouczeniem, które otrzymał, ale ja dochodzę do wniosku, że żyję w naprawdę chorym kraju. Nikt w szpitalu, mimo że jesteśmy u taty każdego dnia o tej samej porze, nie wspomniał o tym, że człowiekowi, który nie ma ustanowionego pełnomocnika, nie jest też ubezwłasnowolniony, potrzebna jest zgoda Sądu na zabieg. Po prostu przyjęłybyśmy to spokojnie, cóż – procedury.

Ciekawe, co jeszcze nas spotka…

Natalia