Spalisz kalorie i zaoszczędzisz na obiad

Chcemy się ruszać, bo to modne, zdrowe, no i podobno przedłuża życie. Ponieważ jednak bieganie wydaje nam się zbyt wyczerpujące, zdecydowaliśmy się na rower. Sęk w tym, że ostatni raz pedałowaliśmy gdzieś w okolicach Pierwszej Komunii.

rower

Jacek Jaśkowiak. Fot. archiwum prywatne. 

Mówi się wprawdzie, że jazda rowerem jest jak chodzenie – jeśli raz się tego nauczyliśmy, to już nie zapomnimy. Czy jednak rzeczywiście? Sam, od kiedy zacząłem biegać, czyli od kilku lat, korzystam z roweru bardzo rzadko. No bo po co mam dokądś jechać, skoro mogę tam pobiec i w dodatku przy okazji zaliczyć trening, którym mogę się potem pochwalić przed kolegami na biegowym forum?

Miejski do miasta

Tym razem jednak zrobiłem mały eksperyment: wsiadłem na rower i dość szybko przejechałem około 30 km. Efekt? Czułem się zmęczony jak po dłuższej przebieżce, a poza tym w czasie jazdy pobolewały mnie kolana i dolna część kręgosłupa. A przecież jestem raczej doświadczonym cyklistą; jeszcze kilka lat temu pokonywałem rowerem po 5 – 7 tys. km rocznie. Cóż więc mają powiedzieć ci, którzy ostatni raz pedałowali jako małe dzieci? Na pewno nie powinni od razu wskakiwać na siodełko i jechać hen, na koniec świata. Ale czy mogą dojeżdżać codziennie do pracy? Albo chociaż raz na tydzień na działkę?

– Jeśli ktoś nie uprawiał przez ostatnie lata żadnych sportów, powinien najpierw udać się do lekarza i zrobić sobie badania na serce i drożność tętnic – doradza Jacek Jaśkowiak, kandydat na prezydenta Poznania i wielki pasjonat roweru. Ukończył właśnie 50 lat, a  na jednośladzie porusza się już od czterech dekad.

– Ja jednak nie widzę przeszkód, żeby od razu wsiąść na rower i jeździć, nawet w starszym wieku – mówi Dagna Chwarścianek, lekarka i poznańska rowerzystka miejska. – Czasem wręcz jazda na rowerze bywa łatwiejsza niż chodzenie, np. przy chorobach stawów, a umiarkowany ruch ma zbawienny wpływ na wszelkie choroby, które dotyczą ludzi starszych, takie jak choroba zwyrodnieniowa stawów czy choroby naczyniowe.

Załóżmy jednak, że na wszelki wypadek odwiedziliśmy lekarza i mamy już jego zgodę. Co dalej?

– Zastanówmy się, do czego nam rower w ogóle potrzebny – kontynuuje J. Jaśkowiak. – Jeżeli chcemy nim szaleć po Lesie Marcelińskim, kupmy MTB o średnicy kół 26 cali. Jeżeli będziemy nim jeździć na zakupy na rynek Jeżycki, lepszy powinien okazać się rower miejski.

Możemy też kupić rower uniwersalny, czyli trekkingowy, który powinien dobrze sprawdzić się zarówno w mieście, jak i w lesie.

Kiedy ścieżka się kończy

A gdzie najlepiej kupić rower? Jeżeli mamy niewysoką pensję lub emeryturę, może nas kusić tani pojazd z supermarketu.

– Proponuję jednak skorzystać z usług specjalistycznego sklepu rowerowego – kręci głową nasz rozmówca. – Trochę dopłacimy, ale za to możemy liczyć na fachową poradę sprzedawcy – przekonuje.

OK, pojazd już kupiliśmy. Jak teraz bezpiecznie nim dotrzeć do tego lasu czy też na rynek?

– Bezpieczeństwo zapewni nam oświetlenie, kask i sprawne hamulce – wylicza rowerzystka Dagna Chwarścianek. – Pamiętajmy też, żeby w miarę możliwości korzystać ze ścieżek rowerowych – dodaje. – Niestety, bywa tak, że ścieżka kończy się w połowie drogi do pracy i dalej mamy do wyboru ruchliwą jezdnię lub zatłoczony chodnik – wzdycha. – Szkoda, bo gdyby było więcej ścieżek, więcej ludzi wybierałoby rower – podsumowuje.

– Infrastruktura jest kiepska – przyznaje Jacek Jaśkowiak. – Jednak początkującym cyklistom powinna ona umożliwić bezpieczne przemieszczanie się. Zacznijmy od pokonywania odcinków nie dłuższych niż 10 – 12 km, oczywiście po ścieżkach – doradza. – Korzystajmy też z roweru niekoniecznie codziennie, ale regularnie. Nie zaszkodzi pogadać z szefem o możliwości zostawiania jednośladu wewnątrz budynku. Najlepiej też, gdybyśmy mieli w pracy możliwość przebrania się i wzięcia prysznica.

Kontaktuj się ze słońcem

Jaśkowiak nie ma wątpliwości, że istniejąca sieć dróg rowerowych powinna być rozbudowywana. Nie na chodnikach, gdzie pod koła będą wchodzić nam piesi, ale na jezdniach.

– Nie tylko dlatego budujmy ścieżki, że tak wypada, ale dlatego, że rower to nie ekstrawagancja, a rowerzysta to nie taki trochę szybszy pieszy – tłumaczy. – Rower to pojazd, który nie tylko umożliwia nam wygodne przemieszczanie się z miejsca na miejsce, ale także kontakt ze słońcem i powietrzem. Sam mam do pracy sześć kilometrów, ale kiedy wracam do domu, jadę naokoło i pokonuję 20 km – zdradza. – Dlaczego? Dlatego, że to po prostu przyjemne.

Przyjemne, a do tego wymiana dętki czy łańcucha raz na jakiś czas kosztuje mniej niż tankowanie paliwa czy kupowanie biletu miesięcznego.

– Dzięki rowerowi zaoszczędzam pieniądze na kino i obiad w restauracji – śmieje się Jaśkowiak.

Krzysztof Ulanowski