Pani Anna przez redakcję My50+ szuka towarzyszy wypraw w góry

skalkioklWiek 50+ to nie przeszkoda w realizowaniu marzeń. Czasami to jedyny czas w życiu, który można poświęcić sobie i swojemu hobby. Jeszcze przyjemniej jest wtedy, gdy ma się znajomych mających i rozumiejących te same pasje. Nasza Czytelniczka, Pani Anna z Warszawy szuka osób w wieku 50+, z którymi mogłaby wyruszyć na górską wspinaczkę.

Oto, co do nas napisała:

„Góry lubiłam od zawsze. Jako młoda dziewczyna wyjeżdżałam w Tatry, kiedy to tylko było możliwe. A z racji bardzo ograniczonych funduszy nie było to takie częste, jakbym chciała. W tym okresie zafascynowała mnie wspinaczka. Bardzo chciałam spróbować. W tamtych czasach (koniec lat 70., początek 80.) nie było to jednak takie łatwe. Potrzebny sprzęt był trudno dostępny i piekielnie drogi. Nie istniały wtedy sztuczne ścianki. Aby spróbować wspinaczki trzeba było jeździć na skałki lub w góry i mieć kogoś chętnego, kto by udzielił pierwszych lekcji. No a potem była ciąża, dziecko, i wiele innych spraw wymagających uwagi.

Lata biegły a mnie pochłaniała praca zawodowa i z konieczności zapomniałam o tych nie zrealizowanych pragnieniach. I tak przekroczyłam czterdziestkę. Dużo, dużo pracowałam. Długie godziny spędzane codziennie przy komputerze dały o sobie znać mocno doskwierającymi bólami kręgosłupa. Kolano nie wytrzymało jednego z wyjazdów na narty (oczywiście wprost zza biurka, bo czasu nie było na przygotowania) i buntowało się dotkliwymi ukłuciami przy każdym większym wysiłku. A czas płynął.

Pewnej jesieni znajoma zaproponowała mi wspólne wyprawy na zajęcia z pilatesu. Jej także dokuczał kręgosłup i miała nadzieję, że te ćwiczenia pomogą, a moja obecność zdopinguje ją do systematyczności. Faktycznie, po pewnym czasie ból zaczął ustępować. Ale, co ważniejsze, ja polubiłam te wyjścia do fitness klubu i tę radość, jaką daje aktywność fizyczna. A właściwie to sobie ją przypomniałam. No i zapragnęłam więcej. Znajoma poprzestała na ćwiczeniach typu „zdrowy kręgosłup”, a ja spróbowałam ABT, TBC, interwału. Nieśmiało wróciłam do wyjazdów w Tatry, a potem w Alpy. Okazało się, że kolano też w międzyczasie jakoś wyzdrowiało. I wtedy pomyślałam, że przecież to ostatni dzwonek, że teraz jeszcze mogę, mam wreszcie czas dla siebie, jeszcze jestem dość sprawna i mogę spróbować zrealizować swoje pragnienie z młodości.

Kiedy pojawiliśmy się z mężem na szkoleniu wspinaczkowym na jednej z warszawskich ścianek wzbudziliśmy pewne zdziwienie (56-latkowie wespół z 20 latkami), ale i sympatię.

Potem pierwsze wyprawy na Jurę. No i to było to! Nie można tego opisać. Trzeba spróbować samemu. Radość, euforia wręcz, jaką się odczuwa, gdy uda się gdzieś wejść pomimo oporu własnego, zbyt ciężkiego i nieporadnego ciała. Pomimo strachu i przekonania, że to właściwie niemożliwe. Tak… są też obtarcia, siniaki, ból mięśni i stawów. Ale to wszystko czuje się dopiero na drugi dzień. A najpierw jest pięknie !

Czasami też nie wychodzi, jest złość i zwątpienie. Wiem, nigdy nie dorównam sprawnością i siłą młodym wspinaczom. Ale to nie znaczy, że nie chcę więcej. Oboje z mężem próbujemy nabrać wprawy na ściankach wspinaczkowych. Podpatrujemy innych. Jednak bez instruktora i regularnych treningów nie idzie nam najlepiej. Na wszystkich właściwie ściankach w Warszawie prowadzone są tak zwane sekcje treningowe. Polega to na tym, że grupa 4 do 6 osób trenuje pod okiem prowadzącego sekcję, który wyznacza zadania i koryguje błędy. Zajęcia odbywają się zwykle 2 razy w tygodniu,  ale myślę że dla nas raz na tydzień to byłoby dość (problemy z kondycją). Tyle, że nic nie wiem o sekcjach dla wspinaczy 50 plus.

A grupa mieszana na pewno byłaby przyczyną frustracji zarówno dla młodzieży, jak i dla seniorów…

Szukam więc chętnych osób po pięćdziesiątce, które są w miarę sprawne (bez przesady, z tą sprawnością – zwinność i siła pojawią się wraz z kolejnymi treningami), które mają dość determinacji i chęci aby spróbować. No i które chcą poświęcić swój czas na wspólne treningi i może także na wspólne wyjazdy na skałki. Może okaże się to pasją życia?”

Osoby, które chciałyby uprawiać wspinaczkę w grupie i towarzyszyć Pani Annie w wyprawach proszone są o kontakt z naszą redakcją pod adresem my50plus@gmail.com.  

 

Fot. Achwium prywatne A.Greń-Iwan