Pamięci red. Marka Zaradniaka

marek Ostatnie spotkanie w cyklu ,,O Muzyce przy Muzyce”,  tym razem poświęcone pamięci zmarłego 15 sierpnia 2020 r. red. Marka Zaradniaka, dziennikarza Gazety Poznańskiej i Głosu Wielkopolskiego w Jeżyckim Centrum Kultury.

wśród niezliczonych w życiu dróg
każdy go spotkać wszędzie mógł
przyjazny wszystkiemu co żywe
żył samotne niezbyt szczęśliwe
pracowity dokładny zorganizowany
wszędzie gdzie trzeba zapracowany
dusza artystyczna pięknie mu grała
z sercem na dłoni do innych go gnała
teraz red. Zaradniak w niebie redaguje
jego brak boleśnie każdy z nas czuje
Zbigniew Roth

Cykl pod patronatem Poznańskiej Akademii Senioralnej dobrze się rozwija i prognozuje przyszłość znaczącą dla grup senioralnych. Jako pierwszy zabrał głos przedstawiciel J.C.K. Karol Wyrębski, który w swoim wystąpieniu szczególnie serdecznie nakreślił sylwetkę red. Marka Zaradniaka, z uwagą śledził poczynania gospodarzy tego miejsca a jednocześnie promował zainicjowane wydarzenia kulturalne. Szczególnie cenna była aktywność red. Zaradniaka, który do ostatnich chwil swego życia intensywnie pracował. Ostatni kontakt na tydzień przed swoją śmiercią nawiązał z szefem Klubu od słów : „ Cześć Karol, chciałbym zrobić o Waszej wystawie artykuł.. ” Jakże wzruszające, są takie wspomnienia, kiedy człowiek nieświadom swego losu jest kreatywny i zaangażowany w sprawy kultury w różnych jej dziedzinach od koncertu, po wystawy, wernisaże czy spotkania i panele dyskusyjne w sprawach kultury. Nomen omen nasze spotkania odbywają się zawsze w każdy poniedziałek o godz. 12:00 . Spotkanie w sprawie tego artykułu miało miejsce na kilka dni przed odejściem na drugą stronę życia red. Marka również o godz. 12. Jak wspomina p. Karol spotkanie w ogródku, gdzie rozmowy przerywały co chwile telefony od różnych osób zapraszających śp. red. Marka na organizowane przez nich wydarzenia kulturalne. Karol Wyrębski z widocznym wzruszeniem kończąc swoje wspomnienia podkreślił, że zapamięta zmarłego redaktora , jako człowieka dobrego serca, wielkiego animatora kultury lokalnej i przyjaciela artystów, takim zostanie zapamiętany!!!
Kolejnym mówcą był nestor dziennikarzy poznańskich red. Zenon Bosacki, który współpracował z red. Zaradniakiem w redakcji Gazety Poznańskiej .Wywołany do wspomnień red. Z. Bosacki wyznał, że z red. M. Zaradniakiem znali się około 40 lat. Śp. Marka Zaradniaka określił jako wiernego i wzorowego ucznia mistrza jakim był redaktor Zdzisław Beryt. Redaktor Bosacki przyznał, że polem jego działania, były sprawy społeczne a nawet bardziej polityczne i dlatego nie miał ze zmarłym bliskich zawodowych kontaktów. Jednak podkreślił , że osobiście bardzo się lubili i jak to określił duchowo współgrali. Zdaniem red. Zenona Bosackiego zmarły w jego ocenie był osobą niezastąpioną. Uprawiającą swoje rzemiosło w oparciu o fakty i żywy organizm kultury społecznej o masowym wydźwięku.
Rzetelność, fachowość i pełen profesjonalizm sprawiły, że red. M. Zaradniak ,był osobą bardzo rozchwytywaną, przez różne środowiska kulturotwórcze. Wyjątkowym wspomnieniem podniesionym przez red. Zenona , był fakt, że w ramach redakcji koledzy najczęściej dzwonili w sprawach odejścia na drugą stronę naszego życia różnych osób. Ponieważ on jeden potrafił zebrać w całość pełne kompendium wiedzy o tych, którzy byli być może widoczni w życiu publicznym ale osobiście mało znanymi. A teraz z przykrością los rozdając karty spowodował, że trzeba z bólem serca wspominać wspaniałego kolegę. Zdecydowanie wspominający zaliczył zmarłego do osób spokojnych, cichych, będącego samotnym w życiu osobistym, Miał jednak jednak nie wszystkim znaną słabość do ruletki w którą grał namiętnie, jednak nikt nigdy nie słyszał o negatywnych skutkach tej słabości. Kończąc swoje wspominanie red. Zenon Bosacki podkreślił, że był to wyjątkowy , dobry człowiek tak „do serca przytul” .
Kolejnym mówcą był Przewodniczący Wielkopolskiego Oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy RP Ryszard Bączkowski, który współpracował od lat z red. Markiem Zaradniakiem. Zauważył, że bohater naszego wspominkowego spotkania należał do tych cichych i spokojnych osób. Trudno jak stwierdził wyobrazić sobie brak śp.red. Marka, na koncertach w Filharmonii, czy też na innym jakimś wspaniałym koncercie.
Zawsze jak powiedział starał się wyszukać na widowni Marka, bo koncerty, bez jego udziału można uznać za nieodbyte. Niezwykły kontrast stanowiły jego recenzje zachwycając ogromem wiedzy a danym temacie a jednocześnie ich autorem był człowiek, cichy, spokojny nie rzucający się w oczy. Był osobą mile widziana w towarzystwie , pozostaje więc nadzieją, że zawsze będzie mile wspominany i żyć będzie wiecznie w naszej pamięci, powiedział kończąc swoje wspomnienie red. Ryszard Bączkowski.

marek1
Kolejnym wywołanym do łańcuszka serdecznych wspomnień, przez prowadzącego red. Krzysztofa Wodniczaka , był poznański autor, poeta i kompozytor Zbigniew Roth, który napisał specjalne epitafium na cześć red. M. Zaradniaka pt. Marku Samotnej drogi to czas. Zbigniew Roth również jako animator kultury , poznał red. M. Zaradniak , dzięki wieloletniej znajomości z szefową działu kultury Gazety Poznańskiej p. red. Kamilą Wozińska-Placko. Znajomość ta nie była wyłącznie prywatną a zazębiała się wokół takich wydarzeń autorstwa .Zbigniewa jak Spotkania z Kulturą i Sztuką w ROD Wielkopolska czy Międzynarodowym Festiwalu Kompozytorów Autorów Seniorów 60+ o Srebrny Laur Pegaza, który odbył się w Starej Prochowni w grudniu 2014 roku. Zdaniem Zbigniewa Rotha sposób podejścia do wydarzenia typu stricte klubowego jednoznacznie pokazywał rzetelność warsztatu dziennikarskiego a przy okazji umiejętność zjednywania sobie osób z którymi miał kontakt zawodowy. Na zakończenie Zbigniew Roth odczytał wspomniane epitafium , nagrodzone przez zgromadzonych gromkimi brawami.
Następnymi mówcami wspominającymi śp. Marka byli red. naczelny Zbigniew Ostrowski (Aspekty Kulturalne) redaktor naczelny dwutygodnika Powiaty Gminy red. Franciszek Gwardzik, muzykolog Kazimierz Miler, muzyk i animator Irek Wojciechowski Wszyscy oni wspominali red. Zaradniaka jako życzliwego i pełnego ciepła jakie ofiarował bezinteresownie poznańskiemu środowisku artystycznemu. Zakończyłem pierwszą część naszego wspominkowego spotkania, o .śp. Red. Marku Zaradniaku. Powiedziałem, że mieliśmy wspólnego mentora red.  Zdzisława Beryta, jednak red. Zaradniak otrzymał już nagrodę Dziennikarskie Koziołki w kategorii kultura, a Wodniczak od dłuższego czasu z utęsknieniem na nagrodę im. Zdzisława Beryta czeka. Jak długo jeszcze? Oto pytanie bez odpowiedzi.
Po krótkiej przerwie zostaliśmy zaproszeni na koncert w którym wystąpili artyści mający ścisły i wielokrotny kontakt z red. Markiem Zaradniakiem.
Po krótkiej przerwie zostaliśmy zaproszeni na koncert w którym wystąpili artyści mający ścisły i wielokrotny kontakt z red. Markiem Zaradniakiem. Drugą cześć Koncertu otworzył duet bluesowy Piotr Kałużny i Ewelina Rajchel, który przedstawił kilka standardów tego gatunku muzycznego, oraz kompozycje Krzysztofa Komedy Trzcińskiego a co istotnego bardzo ciepło wspominając rolę red. M.Zaradniaka w ich życiu estradowym. Kolejnym wykonawcą był Włodzimierz Gricen Wykonał Love me tender według własnej interpretacji wokalnej oraz dwa utwory z repertuaru. The Beatles. Kolejny wokalista to Grzegorz Twaróg zaśpiewał utwór Leonarda Cohena Alleluja , który wykonała cała sala wspólnymi siłami .
Znany już z wielu tematycznych spotkań wykonawca Wojciech Szopka, którego repertuar bardziej rozrywkowy wprowadził w bardziej pogodny nastrój zebranych Przecież i na takich wspominkach  mogą zdarzyć się  sytuacje niezbyt serio, na tzw. luzie, a improwizacji im więcej tym lepiej dla zdezorientowanych niekiedy sluchaczy. Tak bylo tymrazem Później dołączył Waldemar Herczyński grając na łyżkach jak na kastanietach ,i to był początek koncertowej „zadymy”. gdzie górę wzięły nastroje pełne wesołości a co się działo w pamięci na długo będzie mieszkało. Był też mini koncercik harmonijkowy w wykonaniu dwóch seniorów Ryszarda Maleckiego i Waldemara Herczyńskiego pełen barwy i kolorów zakończony melodią znanego utworu Sen o Poznaniu.
Ten muzyczny jam session dedykowany śp. Markowi pokazał jak muzycy i muzykanci podeszli do tej inicjatywy, zaimprowiziwanej od serca. Nie chodziło tutaj o wymiar perfekcyjnego koncertu tylko o przekazanie małej cząstki z oryginalnego zapisu nutowego. Każdy kto chciał uczcić Jego pamięć i zagrał Mu tak jak mu serce dyktowało i posiadane umiejętności. Wzruszające było to, że przyszli zagrać Markowi nie tylko ci, o których pisał w samych superlatywach, z dominującą muzykologiczna puentą – taką w dur i moll – ale także ci o których tylko raz wspomniał . Przykre jest to, że ci o których pisał najczęściej i z wysokiego C nie znalezli godziny czasu, aby uczcić Jego pamięć (a może też względy finansowe zadecydowały, bo nie otrzymaliby za to granie (zagranie) honorarium?). Znam takie przypadki sprzed 25 laty kiedy organizowałem w poznańskiej Farze Zaduszki Jazzowe. Niektórzy muzycy mieli wręcz oczekiwania finansowe. I to im pozostało do dzisiaj. Niech zarabiają w innych miejscach, a nie przy tematycznych WAŻNYCH dla innych projektach. Ale cóż, obiegowe powiedzenie mówi, że mamona rządzi światem. Zaprzeczam temu określeniu. Światem rządzi Pan Bóg i Jego anielscy wysłannicy. A śp. Marek też miał swojego Anioła Stróża.
Krzysztof Wodniczak
For. Roman Szymański