O wyższości Kordy nad Grabażem

korda
Jan Tadeusz Stanisławski w charakterystyczny sposób rozważał o wyższości Świąt Wielkiej Nocy nad Świętami Bożonarodzeniowymi – lub odwrotnie. Ja chcę wykazać tezę z antytezą, a mianowicie, że benefisy też mają wiele ze świętowań i mogą, co niektórych wprowadzać albo w stan wyższej gotowości, albo w błąd i złudzenie o nieomylności dotyczącej niczym nieuzasadnionej doskonałości. Życiowej oczywiście.
Niewielu polskich wykonawców ARTYSTÓW może się wpisać na listę – historyczną jakby nie było, doczekali dwóch znaczących jubileuszy 50.. Lat pracy w studio i na estradzie i 70 rocznicy urodzin. 1,5 roku temu taki podwójny Benefis obchodził koncertem w Warszawie Stan Borys, a przed miesiącem poznaniak Wojciech Korda. Nie pisał bym o tym, gdyby nie żenujące wpisy na forach internetowych i medialne prowokacje z powodu nieprzyznania kwoty 400.000 zł (słownie: czterysta tysięcy złotych) na koncert z okazji 30. lecia pracy quasi artystycznej Krzysztofowi Grabowskiego, znanemu pod ksywką Grabaż, założycielowi takich zespołów jak Piżama Porno czy Strachy na Lachy. Przed trzydziestoma laty pozazdrościł on Kazikowi Staszewskiemu i postanowił naśladować go szczególnie w warstwie semantycznej, co – moim zdaniem – nie do końca mu się udało. Przy tym jego melorecytacja nie wiele ma wspólnego ze śpiewaniem.
Każdy może sobie wyprawiać jubileusze, każdy może mieć urodziny tematyczne lub jakie sobie tylko wymarzy, ale po co w taką prywatę wkręcać zaprzyjaźnionych dziennikarzy, którzy robią szum medialny. Nieuzasadniony. Mnie w tym wszystkim najbardziej zniesmaczyła aplikacja do Urzędu miasta Poznania na rzeczony Benefis Grabaża, opiewająca na kwotę 400.000 zł. Chciałbym poznać kosztorys tego wniosku. Chyba, że wśród zaproszonych wykonawców znaleźć by się mieli, np. Jimi Hendrix, John Lennon. Jim Morrison i inni Ważni obecni, nieobecni!
Organizatorzy benefisu Wojciecha Kordy też aplikowali o dotację… 40.000 zł. A gdy jej nie otrzymali własnym sumptem zorganizowali, całkiem udany 4-godzinny koncert, który odbił się dużym echem i inni organizatorzy składają już propozycje zorganizowania koncertu Benefisowego Kordy w innych miastach. Okazało się, że jednak można…
Radzę więc, żeby Grabaż z pretensjonalnymi osobami (nie mylić z profesjonalistami) z komercyjnej agencji zorganizował sobie sam taki benefis w mieście swojej młodości – Pile. Jest tam Dom Kultury na 600 osób, niech sam podejmie ryzyko sprzedaży biletów, logistyki, obsługi technicznej itp. i święci swoje 30. lecie. Przyjdą ci, którzy znają jego kilka utworów „Pila tango”, „Na pogrzeb króla”, „Dzień dobry, kocham Cię” czy „Egzoteryczny Poznań”. Jak to się ma przy dziesiątkach utworów, jakie skomponował i wylansował Wojciech Korda?
I życzę, żeby w dobrej kondycji twórczej i wykonawczej doczekał za lat dwadzieścia takiego jubileuszu jak Wojciech Korda. Tylko, aby dźwięk (bilonu) i szelest (papierów), czyli potocznie mamony, nie przeważał nad słowami i dźwiękami w dur i moll, jakie jeszcze Grabaż, Krzysztof Grabowski ma zamiar wydobyć z siebie. Grabaż odmówił przyjęcia tytułu Zasłużony dla miasta Poznania, gdyż nie otrzymał 400.000 zł, bo z tego nie będzie miał żadnych przywilejów. Można tylko z niesmakiem odnieść się do jego kuriozalnej decyzji i zacytować jego mentora Kazika, który już dawno wyśpiewał, że „wszyscy artyści to …”
Krzysztof Wodniczak