Dzień Babci ma już 55 lat, a Dziadka jest jeszcze młodszy!

Wkrótce Dzień Babci i Dzień Dziadka. Z tej okazji przypominamy Państwu rozmowę – wspomnienie, z jednym z twórców tych wspaniałych świąt, dziennikarzem i redaktorem „Expressu Poznańskiego” Kazimierzem Orlewiczem. Z ogromnym smutkiem pożegnaliśmy Go niecałe trzy miesiące temu.

Styczeń 2010, magazyn „My50+”, nr 2

Dzień Babci ma dopiero 45 lat, a Dziadka jest jeszcze młodszy!

Gdyby nie serca poznaniaków pewnie święta by nie było

Dawno, dawno temu…. w kraju, gdzie najhuczniej obchodzono święta państwowe… w mieście, którego mieszkańcy zawsze szanowali rodzinne tradycje… za sprawą kilku dziennikarzy narodziła się nowa tradycja, nowe święto – Dzień Babci.

Jakże inaczej, jak nie bajkowo, rozpocząć historię obchodów tak ważnego dla wszystkich nas święta?

Historię, którą opowiada nam znany poznański dziennikarz Kazimierz Orlewicz, związany z „Expressem Poznańskim”, popołudniówką, po którą ustawiały się kolejki.

- To był rok 1964. Jak zwykle rano musieliśmy przygotować temat do kolejnego wydania gazety. Rozmawiałem wtedy z Kazikiem Fligielem o tym, że jego żona wyczytała w „Kobiecie i Życie” czy „Zwieciadle” o święcie babci. Zaproponowaliśmy to naszemu szefowi, Romkowi Połczyńskiemu, jako temat. A on go przyjął – wspomina pan Kazimierz. – Mój wkład był taki, że napisałem wstępniaka do całej tej historii. I to chwyciło!

Wielopokoleniowe rodziny mieszkały wtedy najczęściej razem. Babcia to była ważna instytucja. Opiekowała się domem i dziećmi, gdy młodzież szła do szkół, a dorośli do pracy. Gotowała, opierała, sprzątała. I tak przez cały rok. Dlatego idea uczczenia babci tak bardzo spodobała się poznaniakom.

-Trzeba pamiętać, że Express Poznański miał wtedy doskonałą współpracę z różnymi instytucjami: z telefonistkami, cukierniami, kwiaciarniami. Cukiernia Hotelu Merkury dołączyła natychmiast do naszej zabawy. Ogromne kolejki ustawiały się po maleńkie, lukrowane torciki, na których był kwiatek z marcepana oraz godło Merkurego i winieta EP – pan Kazimierz opowiada historię, w którą trudno na pewno uwierzyć dzisiejszym wnukom.

Po kolei podłączały się do wielkiego świętowania kwiaciarnie. Potem szkoły, przedszkola. Express Poznański podawał kolejne rekordy : „sprzedano sto torcików w ciągu godziny”!

- Telefonistki mówiły, że ludzie dzwonią, pytają, co to jest za święto? Byli radośni, bo to nie był żaden Dzień Partii, czy inny narzucony z góry, ale taka nasza miła zabawa – wspomina redaktor Orlewicz. – Potem pieczę nad relacjami przejął poeta Wojtek Burtowy, a po nim redaktor Olga Kunze.

Rywalizowały między sobą cukiernie, która pyszniejsze ciasta upiecze. Kwiaciarnie sprowadzały kwiaty, które rozkwitały właśnie na Dzień Babci. Na jego dziesięciolecie upieczono już 1200 torcików i 15 tysięcy babek! Były też konkursy. Cukiernicy w 50 torcikach owocowych ukryli – zaproszenia na koncert w „W-Z”! W Expressowym konkursie fotograficznym, którego tematem była właśnie babcia, wygrać można było bujak wyplatany!

- Chełpiliśmy się tym, że pomysł Dnia Babci podchwyciły inne popołudniówki w kraju – przyznaje Kazimierz Orlewicz. Dziś, choć święto sprywatyzowało się, choć nie ma już tamtej cukierni w Hotelu Merkury, bo i hotel jest inny, nie ma kolejek po specjalne torciki, obchodzimy je również miło.

Z Dniem Dziadka to już inna historia. Najpierw był obchodzony 23, a potem 22 stycznia, ale dopiero w latach siedemdziesiątych. Przyznajcie jednak, że w Dniu Dziadka i tak babcia podaje herbatę!

okladka-Kaziu