Czy żyjemy w wolnym kraju?

Dziś wszystkie poznańskie media pisały o bezdomnej Elżbiecie Zielińskiej, która koczowała przy trasie Pestki.
Elaepoznan.pl: ,,We wtorek rano na koczowisku bezdomnej zlokalizowanym przy trasie PST pojawili się m.in. strażnicy miejscy i policjanci. – 2 patrole SM usuwają koczowisko bezdomnej z okolic PST – pisze nasz czytelnik. Te doniesienia udało nam się potwierdzić. Obecnie bezdomna jest transportowana karetką do Gdańska.
Pod koniec stycznia okazało się, że decyzją sądu Elżbieta Zielińska, bezdomna z trasy PST, ma trafić do Domu Pomocy Społecznej. Urzędnicy chcą ubezwłasnowolnić kobietę podkreślając, że to jedyna opcja, by jej pomóc. I choć wyrok jeszcze nie zapadł, sąd nakazał zabezpieczenie kobiety na czas postępowania umieszczając ją w DPS.
Ponieważ Elżbieta Zielińska pochodzi z Gdańska, właśnie w tym mieście znaleziono dla niej miejsce w Domu Pomocy Społecznej. - Zawsze jest tak, że szuka się miejsca na terenie gminy, której mieszkańcem formalnie jest dany człowiek. W tym przypadku jest to Gdańsk – tłumaczyła nam na początku lutego Lidia Leońska, rzeczniczka Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Poznaniu.”

My też pisaliśmy o pani Elżbiecie, rozmawialiśmy z nią próbując jej pomóc i zrozumieć dlaczego skazała się na bezdomność. Przez lata pracowała w stoczni gdańskiej, z której ją zwolniono w ramach zwolnień grupowych, straciła mieszkanie na skutek eksmisji. Stała się bezdomna. Swoją bezdomnością postanowiła protestować przeciwko państwu, które mieni się opiekuńczym. Pisała do premiera, gdzie się dało, by zwrócić uwagę na swoją sytuację. W Poznaniu została przypadkiem, tak po prostu, przystanęła podczas swojej podróży po Polsce. Wybrała trawnik przy Pestce. Nie  chciała iść do schroniska. Nie piła alkoholu.
Zbudowała koczowisko na trawniku. W rozmowie z nami nie skarżyła się na okolicznych mieszkańców, mówiła o nich dobrze, bo wielu jej pomagało, przynosiła jedzenie i ubrania. Byli jednak tacy, którym psuła krajobraz swoim namiotem. Zadziałali. Sąd nakazał umieszczenie jej w DPS w Gdańsku.

Kobieta nie została ubezwłasnowolniona, a jednak zastosowano wobec niej rodzaj przymusu. Czy tak się postępuje w wolnym i demokratycznym kraju. Nikogo nie okradła, nikomu nie zagrażała. Ilu bezdomnych koczuje latami na Wartą, na terenie ogródków działkowych i nikt się nie wtrąca w ich życie. Zimą tylko strażnicy miejscy sprawdzają czy nie grozi im zamarznięcie. Ona rozbiła namiot tuż przy ulicy, więc trzeba było ją usunąć. Z anarchistami miasto negocjowało inną lokalizację żeby opuścili bezprawnie zajęty budynek Rozbratu. Panią Elę też można było przenieść w inne miejsce, na uboczu, dać kawałek trawnika, skoro nie mogła odzyskać swojego mieszkania w Gdańsku, bo na znak protestu nie chciała żadnego innego.

Anna Dolska