50+ w szkolnej ławie. „English is not rocket science” – czyli: angielski to nie fizyka kwantowa

IMG_20141001_204722 – Nauka języków w grupach wiekowych 50+ wcale nie jest taka trudna – twierdzi Katarzyna Łasocha z „Profutury”. I chyba tak jest naprawdę, o czym świadczą pełne słuchaczy sale i wydobywające się stamtąd salwy śmiechu zadowolonych, choć dojrzałych uczniów.

Szkoła „Profutura” mieści się w centrum miasta, co na pewno też stanowi sporą zaletę. Każdy ze słuchaczy przybywa tu ze swoimi motywacjami. – Liczba uczniów w wieku 50plus uczęszczających do naszej szkoły zwiększa się z roku na rok – opowiada Katarzyna Łasocha, lektorka języka angielskiego, cieszącego się największym zainteresowaniem. – Powodów jest kilka: dla części słuchaczy opanowanie języka angielskiego to jedyny sposób na porozumienie się ze swoimi wnukami  i zięciami czy synowymi mieszkającymi za granicą, inni szukają ciekawego sposobu spędzenia wolnego czasu, jeszcze inni dopiero będąc na emeryturze mają czas na zrobienie tego, co od lat odkładali na później.  Jednak najliczniejsza grupa to osoby aktywne i często podróżujące, dla brak umiejętności komunikacji w języku angielskim stanowi barierę w swobodnym poruszaniu się po świecie.

Aby zasiąść na nowo w szkolnej ławie, trzeba najpierw przełamać opory i zwalczyć stereotypowe, podcinające skrzydła myślenie.

– Niestety, często obserwuję u swoich uczniów brak wiary w swoje możliwości, a także słyszę, że „w pewnym wieku” języka obcego nie da się już nauczyć. Nie zgadzam się z tym twierdzeniem, ponieważ jako nauczyciel mający do czynienia z osobami w różnym wieku widzę, że postępy w nauce języka angielskiego bardziej zależą od zaangażowania i systematyczności, niż od zdolności językowych – podkreśla lektorka pani Kasia. – Oczywiście, wierzę moim uczniom, gdy mówią mi, że trudniej jest im się uczyć, niż wtedy, gdy byli młodsi , ale odpowiadam im, że „English is not rocket science” –  w wolnym tłumaczeniu: angielski to nie fizyka kwantowa –  czyli, że każdy jest się w stanie nauczyć języka angielskiego, przynajmniej w stopniu pozwalającym na „przetrwanie” za granicą, czy porozumienie się ze swoim anglojęzycznym członkiem rodziny

Sukcesy uczniów, bez względu na wiek, to też sukces nauczyciela i wielka dlań radość.

– Największą satysfakcję odczuwam, gdy słyszę opowieści o tym, jak uczniom udało się z powodzeniem wykorzystać  wiedzę zdobytą na zajęciach – przyznaje pani Kasia – na przykład wskazać drogę cudzoziemcowi, swobodnie czytać  angielskie menu na wakacjach, a co śmielszym osobom – wynegocjować sobie lepszy pokój  w hotelu. Zabawne są też opowieści z kina, gdy nagle pojedyncze słowa, czy wyrażenia wypowiadane przez aktorów zaczynają docierać do uczniów : „Kiedyś to na filmach słyszałam bełkot, a ostatnio w kinie to rozumiałam PRAWIE wszystko’’ – opowiadała mi rozentuzjazmowana uczennica. Oczywiście, do rozumienia wszystkiego, czy prawie wszystkiego jeszcze długa droga, przy pozytywnym nastawieniu i odrobinie samodyscypliny (tak, zadajemy prace domowe) – the sky is the limit, czyli – nie ma rzeczy niemożliwych.

Ale trzeba chcieć te „niemożliwe”, a jednak możliwe – zdobyć. Są w zasięgu ręki, a właściwie – języka!

(pewu)

IMG_20141001_192150IMG_20141001_204744

profutura